2017/05/29

Meksyk w pigułce- wypadek w Cancun oraz wiele więcej!

Po kolejnej miesięcznej przerwie w pisaniu wracam z nowym postem. Już dawno nie opisywałam żadnej dalszej podróży, więc cieszę, że w końcu mogę to zmienić i przedstawić Wam relację z wyjazdu do Meksyku. Kraj położony zaledwie 2 godziny drogi samolotem od miejsca, gdzie teraz mieszkam, natomiast całkowicie różniący się od Stanów Zjednoczonych. Pare dni pozwoliło moim koleżankom i mi na to by spróbować tradycyjnego meksykańskiego jedzenia oraz tequili. Miałyśmy okazję zobaczyć też grających w restauracjach, komunikacji miejskiej czy na ulicach Mariachi.


Cancun- Ocean Dream Hotel
widok z tarasu hotelowego

2017/04/15

Dwa miesiące na Florydzie + zdjęcia z Miami




Od dwóch miesięcy jestem na Florydzie i praktycznie od tego czasu nie pojawił się żaden wpis. Jest to spowodowane brakiem czasu. Co pare dni napięty grafik i praca od rana do wieczora. Natomiast w czasie wolnym korzystanie ze słonecznej i gorącej pogody w Gainesville. Do tego doszło załatwianie spraw związanych z tym co będę robić po powrocie z USA, planowanie nowych podróży (jedna już za 3 tygodnie!!!!) i maksymalne wykorzystanie moich ostatnich miesięcy tutaj. 


Football stadium

2017/02/26

5 days in California- Santa Cruz


Przez to całe zamieszanie ze zmianą rodziny nie miałam okazji, a raczej nie miałam do tego głowy by dodać post z Santa Cruz. Małe miasto, ponad godzinę jazdy od San Francisco. Raj dla surferów. 
Pod koniec stycznia wróciłam z kolejnego wypadu do Kalifornii. Wraz z Angelą, czyli moją poprzednią host mamą udałyśmy się na 5 dni do Santa Cruz i na jeden dzień do San Francisco. Był to już mój drugi raz w tej części Kalifornii i kolejny raz nie zawiodłam się. 

By all that fuss with rematch I didn’t get a chance or I just felt like it is not the most important thing to add a new blog post from Santa Cruz. Small city which is located over an hour ride from San Francisco. Paradise for surfers. 
By the end of January I came back from my trip to California. Together with Angela (my host mom) we’d been living for a 5 days in Santa Cruz and one day in San Francisco. It was second time in that part in California and one more time that place didn’t disappoint me. 

17 miles drive 

2017/02/12

Rematch and new home in Florida- Polish/English version

Zdecydowałam się napisać ten post nie tylko w języki polskim, ale także w języku angielskim, ponieważ wiem, że dużo osób mieszkających tutaj śledzi mojego bloga, ale niestety nie zna języka polskiego. 

I’ve decided to write this post not only in Polish and English because a lot of people who live here in the United States follow my blog, but not know the polish language.  

downtown Dallas

Decydując się na roczny wyjazd do USA, wiedziałam, że będę przez ten czas mieszkać z rodziną goszczącą, której praktycznie w ogóle nie znam. Przed wyjazdem naczytałam się o historiach dziewczyn, które w trakcie roku musiały zmieniać rodziny z różnych to powodów. 
Koleżanki, które poznałam już tutaj w USA same musiały przechodzić ten proces i szczerze do niedawna myślałam, że naprawdę mam szczęście co do mojej host rodziny. Nie mieliśmy większych konfliktów, ja starałam się pomagać jak tylko mogę, a także dostałam wiele cennych rad i nabyłam nowych doświadczeń podczas mojego pobytu u nich.  Niestety ostatnie dwa/trzy tygodnie były niespodziewane, stresujące, pełne niepewności. Znalazłam się w sytuacji, w której ja też musiałam poszukać nowej rodziny. Pozostanie kolejnych miesięcy z nimi nie miałoby sensu, zmiana podejścia rodziny do programu nie ułatwiałaby naszej wspólnej relacji. Nie był to łatwy i przyjemny okres, zwłaszcza, że miałam tylko dwa tygodnie na znalezienie nowego domu. 

Na szczęście tak jak w każdej bajce bywa spotkało mnie szczęśliwe zakończenie. Po okołu 20 rodzinach chętnych, które się ze mną kontaktowały o różnych porach dnia i nocy, wielu wysłanych e-maili, w końcu znalazłam nowy dom. Uważam, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny i ze wszystkiego musimy czerpać jakieś wnioski. Przede mną nowa przygoda, którą rozpoczynam na Florydzie, zanim wrócę w lipcu do Polski. 
Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkimi, którzy mnie wspierali. Podziękowania należą się też mojej rodzinie goszczącej w Texasie, którzy mimo wszystko wiele mi pokazali i wiele się nauczyłam podczas mojego półrocznego pobytu tam. 

Na koniec zapraszam do oglądania, wcześniej nieopublikowanych zdjęć z Dallas. 

Art District- Dallas

When I made my decision to come the US for one year, I knew that I would be living with a host family that were virtually strangers. Before I came, I’ve read stories about girls who had to change families from many different reasons. 

One of my close friends, who is also an Au Pair, had to make through the rematch process. In hearing her story and others, I honestly I thought that I was really lucky with my host family. We’ve never had big fights. I was trying to do what I can do the best, and I’ve got a lot of rich experiences from my time with my host family. Unfortunately, the past two/three weeks were unexpected, stressful, full of uncertainty. I found myself in a situation where I too was going to find a new host family due to changing family dynamics that just didn’t make sense for me to stay any longer. The rematch process was not easy or enjoyable process — speed dating over two weeks to find a new host family. 

Fortunately, like in every fairy tail, the best comes at the end.I know everything happens for a reason, and there is another exciting adventure ahead before I return to my home country in July. 

I would like to say  thank you for everyone who’s been supporting me during my time in Texas. I would particularly like to say thank  you to my host family in Texas because I’ve learned a lot from you and I appreciate what you did.

At the end you can look at my photos from Dallas which I've never posted here. Enjoy. 


puste downtown Dallas w niedzielny poranek

typowa teksańska restauracja, gdzie czas stanął w miejscu
Punkt z miejscem upamiętniającym zamach na prezydenta Kennediego w 1963 roku

instagram|snapchat: kaarciaaa

2017/01/17

Nowy Jork cz.2 +podsumowanie 6 miesięcy w USA


Każdy kojarzy chociaż jeden film lub serial, którego akcja toczyła się  w Nowym Jorku. Podczas mojej grudniowej wycieczki do tego wielkiego miasta miałam okazję zobaczyć kilka rozpoznawalnych z filmów miejsc. Poniżej mam zdjęcia, których nie dodałam ostatnim razem także zapraszam do oglądania.  



2017/01/04

Galveston- sylwester 2016/2017

Jak dziś pamiętam zeszłorocznego sylwestra, spędzonego w gronie znajomych w Polsce, pisanie postanowień i celów na ten już ubiegły 2016 rok. Nie mogę uwierzyć jak ten czas szybko leci, dopiero co szykowałam się na studniówkę, a teraz już prawie pół roku siedzę w Stanach Zjednoczonych. 


Ten rok przyniósł wiele dobrego, wspomniana wcześniej studniówka, którą powtórzyłabym z miłą chęcią. Wyjazdy do Krakowa, czy do Warszawy. Mogłabym też wspomnieć o  maturach, ale to akurat dobrze, że mam za mną, minęły szybko i cieszę się, że nie muszę do tego wracać! 

Jedno  lepszych wydarzeń to przede wszystkim wyjazd tutaj do USA, zmiana swojego życia o 180 stopni. Poznanie nowych, wspaniałych ludzi oraz wyjazdy, które zapamiętam na pewno na długo. 

Teraz liczę na to, że kolejny, bieżący 2017 rok przyniesie jeszcze więcej. Przede mną kolejne 6 miesięcy tutaj w Texasie, lista celów spisana, wystarczy zacząć je realizować. 


Jednak nie do końca o tym miał być ten post, miałam opisać sylwestra. Spędziłam ten wieczór na wyspie Galveston nad Zatoką Meksykańską, oddaloną godzinę drogi od Houston (5 godzin od Dallas, gdzie zaczęłam swoją wycieczkę). Totalnie spontaniczna podróż, o której na pewno szybko nie zapomnimy z koleżanka. 


Inne miejsce, na pewno mało znane, prawie zero turystów. Raczej mało osób z Europy ma pojęcie o tym mieście. Plaże nie tak piękne jak w Miami czy w LA, a  na ulicach widać biedę jednak mimo wszystko miejsce to ma swój urok, zwłaszcza jak się ma okazję spędzić tam dzień/dwa z mieszkańcami wyspy, którzy z chęcią oprowadzą i opowiedzą ciekawostki, a także zaproszą na kolejne wspólne wypady. Zdecydowanie najlepszy sylwester, a pierwszy dzień nowego roku spędzony na spacerowaniu na plaży, oglądaniu pięknych widoków i łapaniu promieni słonecznych. 1 stycznia z temperaturą 24 stopni może być co roku. 




wejście do restauracji inspirowanej filmem "Forrest Gump"










Na koniec z okazji tego nowego roku chciałabym wszystkim życzyć tego, żeby ten 2017 rok był udany i jeszcze lepszy od poprzedniego. Już za kilka dni druga część postu z Nowego Jorku.