Ostatni weekend spędziłam w mieście, które momentami do złudzenia przypomina Nowy Jork lub San Francisco, taka mieszanka wszystkiego. Wysokie budynki nie są jednak tak przytłaczające i nie czujemy się tam jak małe mrówki (w przeciwieństwie do spaceru ulicami np. Manhattanu). Pogoda jaką zastałam praktycznie była taka sama jak ta w San Francisco, wietrzne, zachmurzone, mgliste niebo. Stąd też nazwa w tytule "wietrzne miasto".
Chicago, miejsce, które niegdyś słynęło z ogromnej ilości Polaków, teraz przejęte w dużej mierze przez Meksykanów. Język polski usłyszałam tylko dwa razy, w tym raz przez chwilę na lotnisku, na którym spędziłam 6 godzin wracając do Dallas, ale to już inna historia.
Mimo pięknych miejsc takich jak: River Walk (zwłaszcza nocą), czy Navy Pier oraz fontanna Buckingham, Chicago nie wywarło na mnie większego wrażenia. Downtown niczym szczególnym nie wyróżniające się, może tylko metrem. Subway- nazwa jak wszędzie indziej, każdy pomyśli metro podziemne. Inaczej jest jednak w Chicago. Wsiadając na lotnisku do metra, najpierw czeka nas przygoda pod ziemią, następnie przenosimy się na autostradę, gdzie tory leżą po środku drogi. Natomiast, gdy wjeżdżamy już do samego downtown kolej nagle znajduje się nad ziemią. Ciekawe doświadczenie. Ogólnie system komunikacji miejskiej jest dobrze rozwinięty, metro oraz autobusy jeżdżą co kilka minut, więc nie ma problemu z dojazdem w jakiekolwiek miejsce.
![]() |
Buckingham Fountain |
River Walk |
![]() |
widok z Navy Pier na downtown Chicago |
![]() |
metro nad ulicami Chicago |
Napis Trump na jednym z budynków wg mnie nieco psuje scenerie, ale cóż nie da się z tym nic zrobić
W trakcie mojego dwudniowego pobytu, miałam okazję wybrać się do małego aczkolwiek jednego najbogatszych miast w USA, a mianowicie do Winnetki. Pewnie nikomu nic to nie mówi, ale wydaję mi się, że każdy słyszał o filmie „Kevin sam w domu”.
To właśnie tam rozgrywała się akcja filmu, dom, w którym mieszkał Kevin w dalszym ciągu tam jest i zamieszkuje go jakaś rodzina.
Jest to jedyny dom odgrodzony płotem na tej ulicy (jak nie w Stanach). Nie ma się co dziwić, adres jest ogólnodostępny w internecie, więc ciężko mieszkać w domu przed którym codziennie znajdują się ludzie robiący zdjęcia.
Będąc w Chicago każdy powinien spróbować Deep Dish Pizza, czyli rodzaj pizzy robiony tylko w tym mieście. Samo ciasto ma inny smak, w porównaniu do takiej tradycyjnej. Przez to, że na każdej ulicy jest pełno włoskich restauracji, nie powinno być problemu ze znalezieniem tego dania.
Polecam także spacer po Millenium Park.
![]() |
Miellenium Park |
W Millenium Park znajduję się słynna "fasolka" inaczej Cloud Gate, przed którą jest masa turystów.
W Chicago znajduję się także jeden z wyższych budynków w USA (dokładnie drugi najwyższy wieżowiec, zaraz po One World Trade Center). Niestety przez pogodę zza okien nic nie można było ujrzeć, natomiast pod szklanymi podłogami, można było zauważyć ulice Chicago.
![]() |
parkingi przy River Walk, auta zaparkowane perfekcyjnie |
Nawet Chicago ma swojego byka z Wall Street.
A hostel, w którym się zatrzymałam okazał się świetnym wyborem. Mili ludzie, pyszne śniadanie, wszystko zadbane, a na jednej ze ścian przywitał mnie napis po polsku.
Chicago Theatre. |
Wyjazd uważam za udany, miasto warte zobaczenia, ładne, ale na pewno nie zalicza się do moich ulubionych.
No comments:
Post a Comment