Zdecydowałam się napisać ten post nie tylko w języki polskim, ale także w języku angielskim, ponieważ wiem, że dużo osób mieszkających tutaj śledzi mojego bloga, ale niestety nie zna języka polskiego.
I’ve decided to write this post not only in Polish and English because a lot of people who live here in the United States follow my blog, but not know the polish language.
 |
downtown Dallas |
Decydując się na roczny wyjazd do USA, wiedziałam, że będę przez ten czas mieszkać z rodziną goszczącą, której praktycznie w ogóle nie znam. Przed wyjazdem naczytałam się o historiach dziewczyn, które w trakcie roku musiały zmieniać rodziny z różnych to powodów.
Koleżanki, które poznałam już tutaj w USA same musiały przechodzić ten proces i szczerze do niedawna myślałam, że naprawdę mam szczęście co do mojej host rodziny. Nie mieliśmy większych konfliktów, ja starałam się pomagać jak tylko mogę, a także dostałam wiele cennych rad i nabyłam nowych doświadczeń podczas mojego pobytu u nich. Niestety ostatnie dwa/trzy tygodnie były niespodziewane, stresujące, pełne niepewności. Znalazłam się w sytuacji, w której ja też musiałam poszukać nowej rodziny. Pozostanie kolejnych miesięcy z nimi nie miałoby sensu, zmiana podejścia rodziny do programu nie ułatwiałaby naszej wspólnej relacji. Nie był to łatwy i przyjemny okres, zwłaszcza, że miałam tylko dwa tygodnie na znalezienie nowego domu.
Na szczęście tak jak w każdej bajce bywa spotkało mnie szczęśliwe zakończenie. Po okołu 20 rodzinach chętnych, które się ze mną kontaktowały o różnych porach dnia i nocy, wielu wysłanych e-maili, w końcu znalazłam nowy dom. Uważam, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny i ze wszystkiego musimy czerpać jakieś wnioski. Przede mną nowa przygoda, którą rozpoczynam na Florydzie, zanim wrócę w lipcu do Polski.
Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkimi, którzy mnie wspierali. Podziękowania należą się też mojej rodzinie goszczącej w Texasie, którzy mimo wszystko wiele mi pokazali i wiele się nauczyłam podczas mojego półrocznego pobytu tam.
Na koniec zapraszam do oglądania, wcześniej nieopublikowanych zdjęć z Dallas.
 |
Art District- Dallas |
When I made my decision to come the US for one year, I knew that I would be living with a host family that were virtually strangers. Before I came, I’ve read stories about girls who had to change families from many different reasons.
One of my close friends, who is also an Au Pair, had to make through the rematch process. In hearing her story and others, I honestly I thought that I was really lucky with my host family. We’ve never had big fights. I was trying to do what I can do the best, and I’ve got a lot of rich experiences from my time with my host family. Unfortunately, the past two/three weeks were unexpected, stressful, full of uncertainty. I found myself in a situation where I too was going to find a new host family due to changing family dynamics that just didn’t make sense for me to stay any longer. The rematch process was not easy or enjoyable process — speed dating over two weeks to find a new host family.
Fortunately, like in every fairy tail, the best comes at the end.I know everything happens for a reason, and there is another exciting adventure ahead before I return to my home country in July.
I would like to say thank you for everyone who’s been supporting me during my time in Texas. I would particularly like to say thank you to my host family in Texas because I’ve learned a lot from you and I appreciate what you did.
At the end you can look at my photos from Dallas which I've never posted here. Enjoy.
 |
puste downtown Dallas w niedzielny poranek |
 |
typowa teksańska restauracja, gdzie czas stanął w miejscu |
 |
Punkt z miejscem upamiętniającym zamach na prezydenta Kennediego w 1963 roku
instagram|snapchat: kaarciaaa
|